piątek, 7 sierpnia 2015

6. Ginny wyznaje miłośc

-Uciekamy. -Powiedział Ron.
-Złapcie się mnie. -Powiedziała Ginny.
Nagle poczuli jakby ktoś ich wepchał tam, gdzie na 100 % nie wejdą.
Stanęli w Norze. Pani Weasley też tam była.
-Och, kochaneczku. -Zwróciła się do Harry'ego. -Kto cię tak pobił?
-To ron. -Odpowiedziała Ginny.
-Ronald! -Podeszła do Rona. -Co to za bicie przyjaciół?
-Ale mamo...On planował małżeństwo z Ginny...Zakochał się w niej...-Wydukał Ron.
Pani Weasley zamilkła, a Harry poczuł ogromny wstyd.
-Harry...Czy to prawda? -Zapytała ostro pani Weasley.
Harry milczał. Nie znalazł odpowiedniego słowa.
-Mamo...-Odezwała się nagle Ginny. -Tak, Harry się we mnie zakochał. Z wzajemnością. Ją go KOCHAM! -Krzyknęła i rzuciła mu się na szyję.
-Ginny...-Powiedział niepewnie Harry. Ron poszedł obrażony do swojego pokoju.
Pani Weasley uśmiechnela się promiennie, a Harry poczuł ulgę.
-Ginny, cieszę się że znalazłaś takiego chłopaka jak Harry.
Pobiegli razem na górę.


Wyjątkowo krótki rozdizał, przepraszam

czwartek, 6 sierpnia 2015

5. ,,Potter się zakochał?''

-Już, Ginny. Nie płacz. .odezwał się Harry
-Eee...Przepraszam Cię, bardzo...Oni nas zmusili i...
-Nie matrtw się, Ginny. Z uśmiechem wyglądasz osiedle lepiej -Uśmiechnął się promiennie. -Już po tym. Teraz proszę, znasz jakieś zaklęcie, które uwolni mnie z tych węzłów?
-Yyy...Znam, ale ci mogę pokaleczyć rękę, a to może boleć...Już tyle bólu przeżyłeś.
-Trudno.
-BOMBARDO!
Harry syknął z bólu, a Ginny wyjęła małą buteleczkę.
-To łzy Feniksa. -Rzekła. -Harry, już. Wiem jak to boli.
Malała jedną na rękę Harry'ego, a rana zniknęła.
-Ron, mam plan jak z tąd... -Rzekła Ginny.
-Och nie przeszkadzam? Te miłe, czułe słówka...Potter się zakochał? -Prychnął.
Pewnie planujesz ślub? Nie z Ginny! Nie zasługujesz na nią!
-Ron, proszę cie. Nie zaczynaj.
-A ty nie zaczynaj planować małżeństwa z Ginny. -Ron podszedł do Harry'ego.
Walnął go z całej siły w twarz.  Harry krwawił. Z nosa mu leciała krew, a z buzi leciały mu małe stróżki krwi.
-Ron! -Ryknęła Ginny! RONALDZIE WEASLEY, TY DUPKU!
-Skończyły się łzy Feniksa. -Ukryla twarz w dłoniach.
-Ginny, czekaj. -Wypluł krew z buzi. On ma rację...Tak, zakochał em się w tobie. Jednak ci popsuje życie. Nie rozumiesz, ja....Nie nadaje się. Powinienem żyć sam. W sumie to powinienem w ogóle nie żyć.
Ginny dotarła mu łzę.
-Harry...

4. Dwór Malfoy'ów

Obudził się w jakimś domu. Był on wykwitny i luksusowy. To na pewno nie była Nora. 
-...Inaczej zabiję jego i całą ludzkość!
-Nie...Proszę...-Usłyszał błagający głos.
To Ginny! Pomyślał. Podnióśł się, ale nie poszedł dalej. Nie mógł zrobić ani jednego kroku. Nagle zobaczył że jest przykuty do ściany. Chciał się uwolnić i zaczął szukać swojej różdżki. Znalazł ją, ale na samym końcu pokoju. Nie mógł w takim razie się uwolnić. Postanowił słuchać, dźwięku, dobiegającego zza ściany.
-Nie zrobimy tego!!! -Tym razem był to Ron.
Tak, Malfoy. -Warknęła pani Weasley.
- Hahhahah! -To Bellatriks. 
-Dobrze...Zrobimy to... -Wyszeptał Ron.
Drzwi się otworzyły. Do pokoju wszedł Ron, Ginny, pani Weasley i śmierciożercy.
Śmierciożercy coś szeptali, a Ginny patrzyła się na niego że współczóciem. 
-Teraz cię wykończymy, Potter! --Zaśmiał się Greyback. 
Harry spojrzał na Rona pytającym wzrokiem. On tylko spuścil głowę. 
- ZACZYNAMY! -Ryknął któryś ze śmierciożerców.
-C-c-cruccio. - Wyszeptał Ron. 
-Cruccio. -Powiedziała Pani Weasley.
Harry jęknął. Dostał jeszcze paroma zaklęciami. Teraz to już zwinął się, i wrzeszczał.
-Co?! Ron, pani Weasley, Ginny....Oni przeszli na ich stronę? Torturują mnie?! -Pytał się samego siebie Harry.  
-Cru...-Zaczął Ron.
-Nieeeee!!!!! -Wrzasęła Ginny i pod biegła do Harry'ego. N
-Jego to boli! To zaklęcie NIEWYBACZALNE! -Te ostatnie słowa skierowała do śmierciożerców. 
-Ginny...-Jęknął Harry. -Ginny proszę, powstrzymaj ich... -Spojrzał na nią i osunał się na ziemie. Ginny wybuchła płaczem. Śmierciożercy patrzyli na tą scenę z zaciekawieniem. 
-Skoro nie....-Zaczął Lucjusz Malfoy. -To my to zrobimy. 
-Crucci. -Wrzasnął.
Harry stracił przytomność. Obudził się przy Ginny. Kucnęła obok niego. 
-Harry...-Szlochała. -Harry...OBUDŹ SIĘ!!!! 

środa, 5 sierpnia 2015

3. Harry'ego nie ma w Norze.

Do pokoju weszła pani Weasley-Co się dzieje? 
Mamo..Harry...Jego tu nie ma!!! -Krzyknęła z płaczem
-CO!? JAKIM CUDEM?!!! RONALDZIE, GINEWRO WEASLEY! GDZIE HARRY!? -Ryknęła.
Ginny i Ron przytulili się mocno do siebie, że strachu przed matką.
-Och! Wiem co zrobimy! -Powiedziała Dziewczyna -Harry dał mi zegarek. -Wskazała na prawą rękę
-A co to ma do..? -Wtrącił się Ron
-Ronald, nie przerywaj. -Skraciła go.
-Dobrze, już dobrze. - Nadąsał się Ron.
-A więc, można się z nim przez niego porozumieć! -Dokończyła Ginny.
Przy trzymała przycisk.

TYMCZASEM NA UL. POKĄTNEJ:
Harry poczuł krople deszczu. Narzucił pelerynę. Coś mu mrugało na prawej ręcę.
-To ona. -Pomyślał.
Nacisnął na przycisk i usłyszał głos Ginny
-HARRY, GDZIE TY JESTEŚ?! SZUKAMY CIĘ DOSŁOWNIE WSZĘDZIE!!!! -Ryknęła, a całą ulica, zastanawiała się kto to mówi.
-Spokojnie Ginny. Wszyscy się na mnie gapią i...
-CRUCCIO! -Ryknęł któryś ze śmierciożerców.. Harry już nie słyszał Ginny.
Harry upadł. Czuł jakby ktoś go przecinał w pół. Zwinął się w kłębek i wrzasnął.
Usłyszał jedynie szyderczo śmiechy śmierciożerców i kolejne zaklęcie.
- Crucciatus! -Zaśmiała się Bellatriks. 
Usłyszał jeszcze mnóstwo zaklęć i okropny ból. Nic więcej. 


W TYM SAMYM CZASIE W NORZE:
Pani Weasley, Ron i Ginny wydali z siebie zduszone krzyki.
W tej chwili połączenie się zerwalo.
-Cruccio?! Torturują go?! Na bordę Merlina! -Krzyknął Ron.
-Ron, to nie jest powód do żartów! -Podłożyła mu różdżkę pod brodę. Musimy go znaleźć. 
-Tylko co to za ulica? 
Jest na niej dużo ludzi. -Odrzekł.
I kupują żabie skrzeki i kociołki. -Rzekła Molly. -Przynajmniej jedną kobieta tak mówiła.
Oraz to ulica czarodziejów. -Dodała GinnyGinny
-POKĄTNA! -Wrzasnęli wszyscy, a pani Weasley użyła teleportacji łącznej
Zobaczyli coś, czego jednak nie chcieli. Stali bez ruchu. Scena odebrała im mowę.
Śmierciożercy....Było ich chyba z 30... Tak, tyle. Bellatriks że śmiechem liczyła do trzech. Następnie wszyscy na raz krzyknęli ,,Cruccio''. Zrobili tak mnóstwo razy.
Harry stracił przytomność. 




-

2. Ucieczka

Od tamtego dnia upłynął już prawie rok. W tym czasie zdążyli przenieść się do Nory i uczestniczyć w ślubie Charliego.

Dziś wypadały urodziny jednego z domowników Nory. Harry, ostrożnie wstał z łóżka, nie budząc Rona. 
Wziął małą paczuszkę i pchnął drzwi. Szedł w kierunku pokoju Ginny. Schody zaskrzypiały pod jego ciężarem. Rozejżał się z niepokojem. Zdawało mu się że ktoś idzie.
Delikatnie otworzył drzwi pokoju. Spała w nim Ginny. Poprawił jej koc i zostawił na biurku małą paczuszkę z karteczką
 
,,Dla kochanej Ginny. 
                                                                           Harry P.''
Na palcach wyszedł z pokoju. Pobiegł szybko do pokoju Rona. Wziął różdżkę i przywołał swoje bagaże. 
-Accio! -Wyszeptał.
Wziął je, i żeby nie robić hałasu, zaczarował swoje rzeczy, aby wynosiły się w powietrzu. Z trudem zszedł że stromych schodów. 
-Alohomora. 
Kłódka odpadła, a Harry mógł swobodnie wyjść. Zmniejszył swoje bagaże i zarzucił pelerynkę- Niewidkę. Myślał o Ginny. O niej o o Ronie. Co zrobią gdy go nie będzie?
Po chwili namysłu, pobiegł na górę i jednak zostawił parę swoich ubrań i kartkę, oznajmującą żeby go nie szukali. Oni nie wiedzieli...Nie wiedzieli, że może przez niego im się coś stać...
Popatrzył na Norę.
-Może kiedyś tu jeszcze wrócę...
Wziął bagaże i ruszył przed siebie.

-Uaaa....- Ziewnęła  jubilatka.  
-O co to?! -Zdziwiła się. 
Przeczytała karteczkę. Uśmiechnęła się rozwinęła paczuszkę.
To był zegarek na rękę. Ginny próbowała się dowiedzieć o co w nim chodzi.
Na tyle znalazła napis: ,,Jeśli będziesz się chciała że mną porozumieć''
-Cóż ten Harry znowu wymyślił? Przecież zawsze mogę się z nim porozumieć.
Pobiegła do Rona. 
-Ron, gdzie jest Harry? Chcę mu podziękow...
-Nie wiem! Szukam go od godziny!! -Wrzasnął

1. Skryte marzenie Ginny

Harry nie mógł pozbierać myśli. -Co się właściwie działo? -Od paru minut zadawał sobie to pytanie. Nie odczuwał radości, ale dojmujący smutek po stracie bliskich. Lupin, Tonks, Fred...Ci wszyscy. Wiedział że już nigdy nie napotka się na żartującego Freda, uśmiechniętego Lupina, Zmieniającej wygląd Tonks...
Odczuwał także zmęczenie. Postanowił, że pójdzie się przespać.
 Na schodach zebrały się tłumy. Harry widział jedynie kartki i pióra, które trzymały dłonie, fanów proszących o autograf.  Harry cudem przecisnął się przez uczniów. W wieży Gryffindoru znalazł Ginny. Rozmawiała z Hermioną.
-Wiesz, Hermiona. Od początku byłam w nim zakochana po uszy. Tyle razy mnie uratował...Mam taką tajemnice, wiesz? Ale obiecuj że nikomu nie powiesz. 
-Obiecuję. -Odpowiedziała ciekawsko Hermiona.
-Mam takie jedno marzenie. Ja i on....Razem....Będziemy mieli dzieci, dom z ogrodem. -Rozmarzyła się.
-Hmm...Wiesz Ginny? To jest jak najbardziej możliwe! -Roześmiała się.

Harry wszystko to usłyszał. Czy to o nim mowa? A
-Ach..Jeśli tak, jestem w siódmym niebie. -Pomyślał, i poszedł do dormitorium.

Następnego poranka wzywano ich na Wielką Salę. 
Gruba Dama jescze spała, a Harry że wszystkich sił próbował ją obudzić.
Nagle przyszła Ginny. 
-Och, Harry. -Zaśmiała się. -Wystarczy ją jedynie połaskotać.
-Ach, tak...Dzięki za radę. -Zawstydził się.
- Och nie ma sprawy. -Szepneła, a po chwili zrobiła to czego Harry się nie spodziewał. Nie zdążył nic powiedzieć, a już go całowala...
Nagle pojawił się Seamus. 
-Och to tak opłakujecie bliskich?! -Oburzył się.
-Napewno, dzięki waszej ,,miłości'' będą oni... 
-Zamknij się Seamus! -warknął Harry.
Nie odpowiedział. 
-Och, czy nie ma tu żadnych spokojnych miejsc?! -Uniosła ręce do góry. - Najpierw w tej kuchni, nakrył nas George. Potem w twoje urodziny, a teraz Seamus się nas wkurza. 
-Ginny nie denerwuj się - Roześmiał się Harry.


Przepraszam, że takie krótkie, ale jak będą czytelnicy i komentarze, napewno będą dłuższe :) Ale pocieszeniem jest to, że będzie jedną notka w jeden dzień :D